Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o swojej przygodzie z myszami. Wszystko zaczęło się od tego, że bardzo pragnęłam mieć zwierzątko, ale mieszkałam w akademiku, w którym zwierzęta były niedozwolone. Po rozważnej analizie doszłam do wniosku, że mogłabym zakamuflować w swoim pokoju niedużego gryzonia. Z chomikami miałam bardzo złe doświadczenia, więc wybór padł na mysz. Przeczytałam, że samce pachną bardziej intensywnie, a samiczki z kolei muszą być dwie. Ucieszyłam się - dwa zwierzątka zamiast jednego? Doskonale.
Tak zamieszkały ze mną pierwsze dwie myszki. Okazało się, że myszy nie gryzą, nie potrafią zejść ze stołu czy parapetu, pozwalają się trzymać na rękach. Zdecydowałam wtedy, że dokupię im jeszcze jedną koleżankę, tym razem rasową.
Tu chciałam się zatrzymać i powiedzieć coś dla mnie bardzo ważnego. Miałam w życiu sześć myszy i może nie jest to duża liczba, ale pozwoliła mi poznać te zwierzątka. Wcześniej tego nie dostrzegałam, ale obecnie, kiedy wchodzę do sklepów zoologicznych, pierwsze, co widzę, to smutne, często chore, umęczone myszy. Moje myszki też chorowały, ale zabierałam je wtedy do weterynarza i walczyłam o ich życie. Kiedy sierść odstaje, jest źle. W sklepach widziałam małe klatki po 20 lub więcej myszy, i u każdej sierść odstawała. Widziałam też wiele straszniejszych rzeczy. W sklepach zoologicznych myszy zwykle są traktowane tragicznie, nie jako potencjalny pupil i kochane zwierzątko domowe, ale jako jeszcze żywa, samo-rozmnażająca się karma dla węży. To smutne, bo te zwierzątka, chociaż są bardzo mało inteligentne, a ich życie trwa krótko, to jednak czują ból i strach tak samo jak wszystkie inne ssaki.
W hodowli jest zupełnie inaczej. Myszki dostają dobre jedzenie, nie rozmnażają się przypadkowo, martwe nie poniewierają się po klatce, jak to widziałam kilka razy (tak, kilka) z sklepie zoologicznym. Myszy z hodowli są dużo zdrowsze - moje dożywały do 2 lat, podczas gdy dla sklepowiczki rok i trzy miesiące to był rekord. Myszy z hodowli były od początku oswojone! Nie bały się ręki, chętnie same na nią wchodziły, nie załatwiały swoich potrzeb fizjologicznych podczas noszenia ich. Były też większe i ładniejsze. Myszy z hodowli miały tą płeć, którą sobie zażyczyłam, nie było mowy o pomyłce.
Z całego serca polecam myszy z hodowli. Ja swoje myszki kupowałam we Wrocławiu, wówczas działały tam dwie hodowle myszy, i obie były fantastyczne. Chciałabym zakazać trzymania myszy w złych warunkach. Serce mi się kroi, gdy czasem widzę maluteńkie klatki albo kołowrotki o średnicy 5 cm, rzekomo dla myszy. To nie są klatki i kołowrotki dla żadnych zwierząt.
Myszy rasowe mogą być krótkowłose, długowłose lub bezwłose. Futerko może mieć połysk- czyli być satynowe lub nie. Są myszy odmiany astrex, którym włos układa się w fale. Odmian kolorystycznych jest bardzo wiele - są myszy jednokolorowe, tzw. self, myszy z kolorowym brzuchem - rudy to tan, a biały to fox, myszy thicked, czyli takie, u których dwa kolory występują na jednym włosie, myszy shaded, umaszczone według podobnego wzoru, co koty syjamskie, myszy marked, o różnej konfiguracji łat.
Obecnie mam tylko jedną mysz, dlatego pokażę Wam dawne zdjęcia moich podopiecznych. Na pierwszym zdjęciu od lewej - Atena, blue short hair, Poison Avida, black tan short hair, Freya, cinnamon banded short hair.
Pod tym adresem jest kilka zdjęć więcej, szczególnie starej obsady: http://www.myszy.info/viewtopic.php?t=14212
Pod tym adresem jest kilka zdjęć więcej, szczególnie starej obsady: http://www.myszy.info/viewtopic.php?t=14212
Jak myszy dogadują się z kotem? Są dla siebie obojętni. Dostojny Kot woli spać, niż uganiać się za myszami.
Komentarze
Prześlij komentarz