Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o swojej przygodzie z myszami. Wszystko zaczęło się od tego, że bardzo pragnęłam mieć zwierzątko, ale mieszkałam w akademiku, w którym zwierzęta były niedozwolone. Po rozważnej analizie doszłam do wniosku, że mogłabym zakamuflować w swoim pokoju niedużego gryzonia. Z chomikami miałam bardzo złe doświadczenia, więc wybór padł na mysz. Przeczytałam, że samce pachną bardziej intensywnie, a samiczki z kolei muszą być dwie. Ucieszyłam się - dwa zwierzątka zamiast jednego? Doskonale. Tak zamieszkały ze mną pierwsze dwie myszki. Okazało się, że myszy nie gryzą, nie potrafią zejść ze stołu czy parapetu, pozwalają się trzymać na rękach. Zdecydowałam wtedy, że dokupię im jeszcze jedną koleżankę, tym razem rasową. Tu chciałam się zatrzymać i powiedzieć coś dla mnie bardzo ważnego. Miałam w życiu sześć myszy i może nie jest to duża liczba, ale pozwoliła mi poznać te zwierzątka. Wcześniej tego nie dostrzegałam, ale obecnie, kiedy wchodzę do sklepów zool...